Gdy tak wiele osób jest samotnych, aż tak jak się wydaje, egoistycznie
nieusprawiedliwionym było być samotnym samotnie. Tennessee Williams
Nie wiem, jak długo siedziałam w
bezruchu i gapiłam się w pustą przestrzeń naprzeciwko mnie. Starałam się nie
myśleć o tym, co wcześniej zobaczyłam, ale nie potrafiłam pozbyć się tego z
mojej głowy i w kółko odtwarzałam te same obrazy, jak zepsuty magnetowid.
Z rozmyślań
wyrwał mnie głos nieznajomego.
-Jak
się domyślam, to byli twoi przyjaciele, prawda? – pokiwałam tylko głową.
-Przykro
mi- dodał, a w jego glosie słychać było prawdziwe współczucie.
Przez dłuższą chwilę znów
panowała krępująca cisza, aż w końcu stanął naprzeciwko mnie i powiedział:
-Jestem Reeve- przedstawił się.
-Freja- odparłam krótko.
-Śliczne imię, no dobra Freja, co
ty na to, żeby zrobić dziś coś zwariowanego i szalonego?
-Co masz na myśli? – zapytałam z
nieufnością.
-Niespodzianka, sama zobaczysz,
to jak będzie?
Wyciągnął ku mnie swoją dłoń i
bez wahania ją złapałam wstając z miejsca, choć już stałam to i tak nie puścił
mojej dłoni, zatrzymał ją w uścisku.
Nie wiem gdzie mnie prowadził,
ale w jego towarzystwie czułam się bezpiecznie, choć znałam go bardzo krótko.
Spacerowaliśmy po obrzeżach miasta, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Staliśmy
przed bramą prowadzącą do wesołego miasteczka. Nie było tam nikogo, całkowicie
opustoszałe, oświetlone tylko ulicznymi latarniami. Z reszta nie było, co się
dziwić, już dawno minęły godziny otwarcia. Przypominało mi to scenę z horroru,
może przyprowadził mnie tu, żeby mnie zabić? Jeśli tak, to nie będę się bronić.
-Chyba pomyliły ci się godziny,
jeśli miałeś nadzieje spędzić tutaj czas- powiedziawszy, oparłam się o płot.
-Tylko ci się wydaje, dla mnie
jest zawsze otwarte.
-Masz jakieś szczególne
traktowanie?
-Hmm… tak – i zaczął się wspinać
po płocie.
-Chyba żartujesz, że w tych
szpilkach i w tej sukience przejdę na drugą stronę! Niedoczekanie!- postawiłam sprawę
jasno.
-Jeśli nie
chcesz o możemy wrócić do twoich przyjaciół.
-Ej, to już
jest wredne- zrobiłam nadąsaną minę.
-I tak to miało
zabrzmieć- posłał mi promienny uśmiech- Dawaj Freja nie wiesz, co tracisz
naprawdę nie będę patrzył jak wchodzisz. Nie masz, co się obawiać, że zobaczę,
co nieco- teraz to już się śmiał do rozpuku.
-Pocieszające,
naprawdę. Dowcipniś się znalazł.
Miałam do
wyboru albo porwać się w wir szaleństwa albo wrócić do starego życia. Nie
chciałam tego i w ogóle, co mi szkodzi. Zdjęłam szpilki i przerzuciłam je przez
płot. Na twarzy Reeva pojawiło się zadowolenie.
-Zuch
dziewczynka.
-A teraz się
odwróć, tak jak obiecałeś.
-Nic ci nie obiecywałem,
ale jak tak ładnie prosisz, to nie śmiem odmówić- i tak zrobił, ja natomiast
przewróciłam oczami.
Druty płotu
wpijały mi się w stopy, bolało niemiłosiernie, ale zacisnęłam zęby i dało się
to znieść dobrze, że nie było żadnego wystającego kolca i zeskakując z płotu
nie zaczepiłam przy okazji sukienki. Jeszcze tego by brakowało żebym naga stała
na środku pustkowia, choć lepsze te pustkowie niż tłum ludzi.
Chłopak podał
mi szpilki. Natychmiast je założyłam, gdybym wiedziała, że czeka mnie noc pełna
wrażeń wzięłabym trampki, a nie buty, w których ledwo umiem chodzić.
-No to, co teraz?- zapytałam z
ciekawością.
-Patrz i ucz się- powiedział
zagadkowo i podszedł do ogromnego przełącznika, znajdującego się pośrodku
miasteczka i nagle wszystko zaczęło tętnić życiem, każda z maszyn została
oświetlona i gotowa do użycia, a z głośników dochodziła muzyka z lat 90-tych,
co nadawało temu miejscu specyficzny klimat.
-Pod wrażeniem?- zapytał.
-Mhm- wymruczałam- Kiedyś
uwielbiałam to miejsce- wyznałam.
-Co się stało, że się to zmieniło?
Przez głowę przeleciały mi
wspomnienia, kiedy to byłam dzieckiem i jak jeszcze był tata, to zabierał mnie właśnie
w to miejsce. Miło wspominam tamte dni, byliśmy beztroscy i nic nie zwiastowało
tego, że może się to kiedyś skończyć.
-Przychodziłam tu z tatą, później
nas zostawił.
-Przykro mi.
-Nie potrzebnie, bo to już
przeszłość.
Najpierw udaliśmy się do Pałacu
Strachu, „będzie fajnie, nie pożałujesz”- mówił i żałuję, że tam weszłam. Nie wiem,
czemu w ogóle się na to zgodziłam. Z wszystkiego na świecie właśnie nienawidzę
być straszona, jak dla mnie to był jeden wielki horror, dlatego też takich
filmów nie oglądam i unikam jak ognia. Po prostu nie jara mnie to, gdy tylko
akcja zaczyna się rozkręcać, uciekam, gdzie pieprz rośnie. Może chciałam zrobić
na Reevie wrażenie i dlatego, bez marudzenia tam weszłam i udawałam, że
wszystko jest w porządku.
Jednak się przeliczyłam, kiedy ja
przeżywałam katusze i modliłam się w duchu, żeby to jak najszybciej się
skończyło, Reeve płakał ze śmiechu, głownie spowodowanym moim piskiem,
podskakiwaniem, przerażeniem w oczach i paniką. Przynajmniej jednemu z nas było
do śmiechu. Wiem, że to śmiesznie musiało wyglądać, gdybym była na jego
miejscu, też bym się wyśmiewała, ale nie byłam i omal za każdym razem
dostawałam zawału, gdy jakaś postać z słynnych horrorów na mnie wyskakiwała. W
końcu się nade mną zlitował i przytulając mnie do siebie przeszliśmy resztę
drogi razem, gdy tylko znalazłam się na zewnątrz odetchnęłam z ulgą.
-Nigdy więcej mnie już na to nie
namówisz- krzyknęłam.
-Ha ha szkoda, że nie widziałaś
swojej miny, bezcenne- odpowiedział wciąż śmiejąc się.
-Miło, że dostarczyłam ci
ciekawej rozrywki- uderzyłam go lekko w ramię.
-Trzeba było od razu powiedzieć, że
masz słabe nerwy- już mówił całkiem serio i bez uśmiechu na twarzy.
-Nie myślałam,
że to będzie aż tak przerażające.
-Wiem, skąd
jest najlepszy widok na całą okolice- kąciki jego ust podniosły się ku górze.
Nie musiałam
długo zgadywać, bo zaraz jego spojrzenie padło na ogromne koło znajdujące się
za naszymi plecami.
-O nieeee…
-Mam nadzieje, że nie masz lęku
wysokości i się nie boisz?- zapytał zaczepnie.
-Ja? No, co ty w życiu, to z
porównaniem z tamtym, to pikuś – teraz ja wyszczerzyłam się w uśmiechu.
-To dobrze, bo nasz następny
przystanek to Diabelski Młyn.
Muszę przyznać, że wielkość koła
jest dość imponująca. Przed wejściem do kabiny kątem oka, na tabliczce zdążyłam
zauważyć, że pełne koło trwa pół godziny. Robiąc okrążenie obawiałam się tylko,
że maszyna nie zepsuje się jak w amerykańskich filmach i nie będziemy musieli
czekać w nieskończoność na pomoc. Znalawszy się na szczycie przed nami
rozpościerał się przepiękny widok na miasto, choć był środek nocy to i tak
tętnił życiem. Odwróciłam wzrok w stronę chłopaka by sprawdzić jego reakcje,
lecz on nie przyglądał się miastu, tylko mi. Nie wiedząc, co zrobić, jak to ja,
nieznacznie odchrząknęłam i szybko wymyśliłam coś, o co mogłabym go zapytać.
-Często tu przychodzisz?
-Kiedyś tu pracowałem, trzeba
było sobie coś przerobić przez wakacje, ale zawsze coś, dlatego też wiem jak tu
to wszystko działa.
Nagle poczułam wibracje
dochodzące z torebki. Wyciągłam telefon i na ekranie wyświetliło zdjęcie mojej
przyjaciółki, jeśli miała nadzieje, że odbiorę to się zdziwi. Szybko
przeciągnęłam na odrzuć i dopiero teraz zauważyłam, że mam 15 nieodebranych
rozmów i to wszystkie od niej, nawet dostałam SMS-y „Gdzie jesteś”, „Odezwij
się”, „Martwię się”, „Dlaczego mnie zostawiłaś”, itp. Żadnej wiadomości na
temat minionego zdarzenia, może nic nie wie, że widziałam, pewnie James jej nie
powiedział jak ich nakryłam.
Nie chciałam o nich myśleć,
dlatego wyłączyłam telefon. Uniosłam wzrok nad torebki i napotkałam
zaniepokojone spojrzenie Reeva.
-Nie dają ci spokoju, co?
-Nieee…- wymruczałam.
-Jeśli chcesz to możemy wracać.
-Chcę tu zostać- oparłam się
wygodnie o siedzenie i wtuliłam w jego ramię.
-Cieszę się, że to mówisz, bo to
nie koniec wrażeń- i znów ten jego szeroki uśmiech na twarzy.
Przez resztę okrążenia
rozmawialiśmy o tym, co lubimy, był pod wrażeniem, że rysuję i już zażyczył
sobie swój portret. Okazało się, że
słuchamy podobnej muzyki, a on za to gra na gitarze i obiecał mi, że kiedyś coś
dla mnie zagra. Opowiadał o pracy w Wesołym Miasteczku, jak codziennie poznawał
nowych ludzi. Nawet nie zauważyłam, kiedy już musieliśmy wysiąść z kabiny.
Zaprowadził mnie do małej budki,
gdzie małą pingpongową piłką wrzucało się do plastikowych kubeczków, które
umieszczone były w różnych odległościach i aby coś wygrać, trzeba było trafić
to każdego kubeczka. Oczywiście, jak to ja, nie trafiłam do wszystkich. Nic nowego.
-Ciekawe czy przynosisz mi szczęście?-
puścił mi oczko i ze skupieniem zaczął wrzucać piłki do wyznaczonego miejsca.
-Nie popisuj się.
Trafił do wszystkich, a jego
twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Wygrałem. Szkoda, że się nie założyliśmy o coś.
-O tym, możesz tylko pomarzyć.
-To, co chcesz, wypchaną pandę
czy białego królika?
-A zapłaciłeś za nią?
-Po, co jak wygrałem. Panda będzie
do ciebie bardziej pasować- wychylił się nad ladą i sięgnął po maskotkę.
-Jesteś niemożliwy.
-Dobra, dobra, już płace- wyciągnął
parę drobniaków z kieszeni i zostawił je na stoliku- A teraz trzymaj to dla
ciebie.
-Dziękuję, ale nie musiałeś- pokazałam
mu język, kiedy mi podawał pluszaka.
Przez chwile spacerowaliśmy po
terenie miasteczka, kiedy doszły do nas przytłumione głosy. Ktoś tu był. Schowaliśmy
się za najbliższą budką i Reeve, postanowił sprawdzić, kto to jest.
-Policja-wyszeptał.
-Żartujesz?!-podniosłam głos.
-Cicho, bo nas usłyszą. Musimy
się stąd wynosić.
-No, co ty nie powiesz.
Nigdy nie miałam bezpośredniego
kontaktu z władzą, starałam się przestrzegać przepisów i nie narażać się niebezpieczeństwo.
Aż do dziś. Dzień pełen wrażeń.
-Musimy schować się jak najbliżej
wyjścia i poczekać na odpowiedni moment.
Przytaknęłam tylko głową i posłusznie
szłam zaraz za chłopakiem. Miałam wrażenie, że mijają godziny, a my w bezruchu
nadal czekamy.
-Pójdę otworzyć bramkę, nie ma
czasu, żeby przeskakiwać przez płot.
-Czyli jak tu przyszliśmy, też
mogłeś ją otworzyć?- zapytałam poirytowana.
-Tak, ale chciałem zobaczyć jak się
wspinasz- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Ale jesteś wredny- stwierdziłam.
-Kiedy dam ci znać zdejmiesz buty
i pobiegniesz, co sił w nogach, nie oglądaj się za siebie.
-Ok.
Odwrócił się i po cichu skradał się
do bramki. Będąc tam wpisał kod, który odblokował wszystkie zabezpieczenia. Ja
w tym czasie zdjęłam szpilki, trzymałam je w rękach i czekałam na sygnał. Nagle
Reeve zniknął mi z pola widzenia, spanikowana zaczęłam się rozglądać dookoła,
ale nie było po nim ani śladu. A głosy policjantów było słychać coraz
wyraźniej.
-Teraz- rozniósł się krzyk chłopaka.
Bez zastanowienia wystrzeliłam z
miejsca, nie oglądając się za siebie. Słyszałam krzyki policjantów, ale ani na
sekundę przez myśl mi nie przeszło, żeby się zatrzymać. Bałam się o mojego
towarzysza, co się stało, że go nie ma. Pobiegłam w stronę pobliskich domów i znienacka
coś mnie złapało za rękę i pociągło w najciemniejszą uliczkę. To był Reeve, nic
mu nie było, schowaliśmy się na tyłach jakiegoś bloku i czekaliśmy aż
policjanci przejdą. Byliśmy oparci o ścianę, Reeve odwrócony w moją stronę, swoim
ciałem zasłaniał moje. Oboje ciężko dyszeliśmy i patrzyliśmy się prosto w swoje
oczy, dzieliły nas tylko centymetry. Panowało coraz większe napięcie. Poczułam,
że jego ciało coraz bardziej napiera na moje, przygniatając mnie o ścianę, bez
możliwości poruszenia się. I stało się. Oboje w tym samym momencie, nie
wytrzymaliśmy i nasze usta połączył gorący pocałunek, którego nie było końca. Upuściłam
swoje szpilki, uwalniając swoje dłonie tylko po to, żeby wplątać je w jego włosy.
Awwww! Jaka urocza końcówka! Rozpływam się ;D
OdpowiedzUsuńAle tak szybko zrezygnowała z Jamesa? Wystarczył ten jeden, głupi pocałunek z Char i to koniec? Myślałam, że bardziej jej zależy i będzie o niego walczyć ;p
Reeve jest mega, już go lubię. Ciekawy ma charakterek XD
Już ja Cię przypilnuję, żebyś szybko zaczęła się brać za następny rozdział!!
Nie, nie to nie koniec :P Jeszcze będzie się dużo dziać miedzy nimi, tylko muszę wymyślić jeszcze co :P Cieszę się, że Reeve przypadł Ci do gustu :)
UsuńGdyby mi nie przypadł, to bym chyba źle skończyła, czyż nie? Nawet Steve by mnie nie uratował ;C
UsuńTo racja :D Lepiej mieć się na baczności :P i nie wiem czy ktokolwiek byłby w stanie Cię poratować :p
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCo do twojego bloga to udało mi się już nadrobić wszystkie rozdziały i powiem ci, że jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona. Fabuła mnie wciągnęła, charaktery bohaterów urzekły, a twój sposób pisania sprawia, że na pewno zajrzę tu jeszcze nie raz. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.
OdpowiedzUsuńOczywiście będę zaszczycona jeśli zechcesz wpaść do mnie http://givemelovemw.blogspot.com/
Jeśli dałabyś radę prosiłabym abyś informowała mnie o swoich nowych rozdziałach :)
ja chce nowy! prosze prosze prosze! bardzo czekam i uwielbiam Reeve'a! <3 jest swietny Freja <3 czekam mam nadzieje ze jednak nie porzucilas tego bloga. pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńoczywiście nie porzuciłam :p mam nadzieje, że szybko coś dodam, niestety mam remont w pokoju i to dość poważny i nie mam jak pisać :<
Usuńnajwazniejsze ze nie porzucilas! :) a tak to moge cierpliwie czekac wiedzac ze bedzie nowy rozdzial :D uwielbiam Reeve'a moze tez dlatego ze lubie tego aktora w Arrow :D i mam nadzieje ze Freja bedzie z nim a tamten przyjaciel niech zaluje :p zycze weny :D i szybkiego zakonczenia remontu :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń